Wyszukaj:

sobota, 31 marca 2012

Pieśń o Jurandzie ze Spychowa

Ponowne znalezienie pracy domowej z polskiego. Gimnazjum.
A więc... Prezentuję Pieśń o Jurandzie. xD
___________________________________________________

Był rycerzem jakich mało,
Po wsze czasy okryty będzie chwałą!
Wojownik dzielny i silny był z niego bowiem,
A Jurandem ze Spychowa my go dzisiaj zowiem.
Żył w dostatku i pokoju w swym Spychowie,
Lecz razu pewnego,
Krzyżacy napadli jego.
Żonę mu zabili,
I nikogo nie oszczędzać postanowili...
Jurand jednak przepędził ich
i zemścić chciał li się na nich.

Jak wojna prowadzi do następnej,
Tak zemsta doprowadzi do kolejnej.

Jurand i rycerze krzyża w niezgodzie żyli,
I nawzajem się niejednokrotnie gryźli.
Książę Spychowski do niewoli ich brał,
i nawet za okup wysoki wypuścić ich nie chciał.
Wtedy Krzyżacy na skargę do księcia mazowieckiego przyjechali,
Lecz, proszę drodzy słuchacze, nic tym nie wskórali!

Na chytry plan wpadli i w życie chcieli go wprowadzić,
Mieli córkę Jurandową, Danuśkę, uprowadzić,
Aby Jurand im się poddał,
I ludzi ich i ziemię Spychowskie oddał.
Juranda córkę jeno porwali,
I czekali, aż Jurand się u nich stawi.

On natomiast z powodu swej Danusi utraty,
Udał się do Szczytna, zamku porywaczy.
Czekać przed zamkiem mu kazali.
Azaliż czekał uparcie, aż ktoś go wprowadzi.
Żołnierze niemieccy się naśmiewali z niego,
Albowiem on nie zwracał uwagi na zaczepki typu tego.
W końcu wór na się rozkazali włożyć,
I swą broń u ich stóp położyć.
Jurand cierpiąc zgodził się i na to,
Byleby córkę mu oddano.
Czekał aż go komtur wpuścić zezwoli.
Po czasie jakimś już szedł ku zamkowi.

Krzyżacy go pohańbili,
I fałszywą Danuśkę u jego boku postawili.
Książę Spychowski w swej złości,
Pozabijał niemal wszystkich gości.
Potem go złapano...
I do lochów Wielkiego Juranda zesłano.

Gdy już jeden tylko ze zbrodniarzy krzyża został,
Zakonnik krzyżacki Zygfryd de Lowe się zował,
Na Jurandzie zemścić się postanowił.
Jedyne oko mu wypalił.
Nie dość, że wzrok mu odjął,
To okrutnik język i prawicę Jurandowi odciął.

W tym go wypuszczono stanie,
By Zygfryda nie posądzono o znęcanie.
Danusię też ci on zniszczyć chciał,
Aczkolwiek jego sługa – kat – w jej obronie stał.

Jurand tymczasem wędrował jako żebrak.
Wszyscy myśleli, że to tylko biedak.
Lecz gdy już śmierci był bliski,
Czech Hlawa, zauważył, iż to książę Spychowski.

Zawieźli go oni do Spychowa,
I tam doprowadzili trochę do zdrowia.
Poddani widząc pana swego,
Krzyżakom chcieli odpłacić za to co ich pana spotkało złego.
Jednak Jurand nie chciał do następnej zemsty dopuścić,
I rozkazał Krzyżakom odpuścić...

Kiedy Hlawa zjawił się z powrotem w Spychowie,
Miał ze sobą tego, co Zygfryt się zowie.
Chciał dać go Jurandowi,
By Jurand zemścił się za to, co Zygfryt mu zrobił.

Krzyżak przywleczony do księcia spychowskiego,
Miał zostać zabit przez Juranda wielkiego.
Jurand jednak okazał mu litość,
Zostawił Bogu sprawiedliwość.

Gdy ten został wypuszczony,
Powiesił się – od życia został uwolniony.

Po czasie pewnym Zbyszko przybył,
Lecz Danusi już Bóg cierpień ulżył.
Juranda też w końcu śmierć w swe łapy dostała,
I teraz pewno ze świętymi i Danusią w niebie zasiada.